Dlaczego i co mnie łączy z tą branżą?
Izabela Błaszkiewicz marketing dla psychologa
Mam na imię Iza i z wykształcenia jestem psychologiem.
Jednak z przyczyn osobistych po studiach nie rozpoczęłam pracy w zawodzie. Życie pokierowało mnie na trochę inne tory – bardziej w kierunku psychologii społecznej, reklamy i marketingu oraz sprzedaży.
Ostatnie 10 lat to głównie działania marketingowe i sprzedażowe online, bo jak wszyscy wiemy – świat przyśpieszył w tym obszarze mocno. Kiedyś to było nie do pomyślenia, aby psycholog czy terapeuta pracował zdalnie.
Przez wiele lat pracowałam jako manager w agencji interaktywnej, jako specjalista w działach marketingu i sprzedaży firm z różnych branż oraz jako trener/szkoleniowiec z obszarów e-commerce i e-marketingu. Do swojej pracy zawsze podchodziłam z sercem i maksymalnym zaangażowaniem.
W promowaniu nawet zwykłych produktów codziennego użytku zawsze starałam się wykorzystywać wiedzę psychologiczną i odkrywać potrzeby konsumentów, które kryją się za danym produktem.
Zaobserwowałam jednak, że marketing i sprzedaż bardzo często były sprowadzane tylko do suchych liczb, tabelek, zysków, intensywnego przekonywania potencjalnego klienta do zakupu różnymi metodami…
Czułam, że spalam się w tym. Wszystkie działania musiały być mechaniczne, schematyczne i silnie kierować do jednego, wiadomego celu…
Oczywiście cel i skuteczność w tego typu działaniach są zrozumiałe. Jednak dla mnie zawsze było coś jeszcze, coś głębiej.
Więcej serca wkładanego w promocję danego produktu/usługi nie zawsze dawało szybkie krótkoterminowe efekty, jednak dla mnie było inwestycją w przyszłość danej marki.
Tam gdzie mogłam przypatrywać się rozowojowi marki dłużej, widziałam jak ta inwestycja się zwraca – to nie zawsze był suchy wynik pokazujący ile wydano na reklamę i jaka była wysokość sprzedaży (zwrot z inwestycji).
Niestety nie wszyscy moi pracodawcy i klienci widzieli sens w inwestowaniu w coś więcej…
Coś, co
może nie jest do końca tak idealnie mierzalne, ale daje inne profity.
Ja uważam, że można mieć i jedno i drugie.
Można mieć skuteczną kampanię reklamową np. na FB i można mieć markę, które poprzez swój indywidualny przekaz dotyka serc.
I nawet jak dziś jeszcze nikt nie kupił to…spokojnie.
To wróci.
Nawet ze zdwojoną siłą.
Problem jest tylko jeszcze jeden.
Nie wszyscy wiedzą, jak wyciągnąć
swoje „TO COŚ” na wierzch i pokazać światu.
Jak na tym oprzeć swój marketing.
Ja czuję, że mam tę umiejętność wydobywania esencji marki i komunikowania jej online w prostych słowach, a docierających głęboko do potencjalnego klienta.
To inwestycja, która wraca też w cyferkach, choć nie tylko…
A ty posiadasz jakieś doświadczenie z światem marketingowym?
Podziel się nim w komentarzu